Lista samobójstw i dziwnych śmierci w ostatnich 3 latach jest przerażająca. Komando, które ich dokonuje (podejrzewam, że grupa 3-4 osób) robi to naprawdę precyzyjnie. I nie może być inaczej, gdyż inaczej by nikt im tego nie zlecał.

Wszystko wygląda jak należy. Człowiek, który nie ma broni wiesza się u siebie w mieszkaniu (Michniewicz), w biurze (Lepper) a jeśli żołnierz to strzela sobie w łeb (Petelicki) i to bez przestrzeliwania policzka. Nigdzie nie ma śladów osób trzecich, a jeśli nawet są to nie zostają znalezione, nigdzie też nie ma kamer, nawet jak jest monitoring to akurat przez przypadek tam nie sięga. Żaden z nich nie pisze listu pożegnalnego, więc opary domysłów i w każdej sprawie zabiera natychmiast głos Gazeta Wyborcza oraz TVN (jeśli nie można przemilczeć, tak jak śmierci Dyrektora Generalnego Kancelarii Premiera) udowadniając w jakim potwornym stresie musiał żyć ten człowiek i jak wielkie miał kłopoty osobiste. Proszę zauważyć, że mowa jest ZAWSZE o kłopotach osobistych, nigdy zawodowych czy dotyczących interesów, po co ludzie mają się interesować z kim denat pracował, co robił i z kim prowadził interesy. Nigdy nie ma również mowy o kłoptach ze służbami specjalnymi - to chyba jasne, dlaczego. Komando "samobójców seryjnych" może też liczyć na właściwą postawę Policji i Prokuratury. Natychmiast się pojawiają z tamtej strony przecieki, że "wszystko wskazuje na samobójstwo" i zawsze już na drugi dzień pojawiają sie kolejne przecieki, że nie stwierdzono obecności osób trzecich. Samobójstwo to akt jednostkowy, więc by nim nie było osób trzecich nie potrzeba, wystarczy, że były osoby drugie. Ale te drugie są chronione i drugim nikt nie fiknie. Komando z pewnością potrafi (co udowoniło wielokrotnie) zadbać o wszelkie pozory śmierci samobójczej. Pistolet pasuje do łapy, kula do pistoletu, sznur pasuje do szyi a stołek do butów. Nie może tylko uniknąć zastanawiających okoliczności takich, które nie pasują do samobójstwa każdej osobie ze zdrowym rozsądkiem, która się zacznie zastanawiać ale też pasują Prokuraturze i policji, które to organy się zastanawiać nad nimi nie zamierzają. Oględnie mówiąc: wszyscy ofiary seryjnych samobójców robią to w dziwnym dla samobójstwa terminie - albo na dzień przed podpisaniem ważnego kontraktu, albo na dwa dni przedświetami i spotkaniem z rodziną, albo w dniu WAŻNEGO MECZU, którym żyje cała Polska (tylko nie "samobójca", oni nim zdecydowanie nieżyje) albo dzień po WAŻNYM SPOTKANIU. Zawsze to jakieś święta, wakacje, ciekawy wyjazd (Róża Żarska, Dariusz Szpineta) lub podczas imprezy. Zawsze "Samobójcy" posiadają rodziny (dzieci) ale nie chcą się z nimi zobaczyć przed śmiercią, nie zostawiają im nawet liściku typu "kocham was" i jakoś tak zapominają zadbać o ich zabezpieczenie materialne. Ci "Samobójcy" bowiem o których piszę są nietylko dziwnie blisko ważnych informacji lub wpływowi ale przede wszystkim tak rozlegulowani emocjonalnie (jak oni robili te kariery?), że nie przyszło im do głowy pomysleć o rodzinie. Dziwnym trafem, żeden z przyjaciół samobójczych ofiar nie zauważył niczego niepokojacego, ba kilka godzin wcześniej wymieniali żarty, rozmawiali na luzie i dzielili się planami. Żaden też z "samobójców" nie miał lekkiego charakteru, zazwyczaj byli to ludzie twardzi, gotowi na wiele, zdecydowani i czesto wierzący. Następna ich cechą jest zawsze jakis konflikt z salonem Donalda Tuska, zawsze jakaś sprawa niewygodna dla Tuska lub wręcz bliskość Tuska (Michniewicz) - ten Donald Tusk, niczym Krwawa Erynia czy Nemesis gdzieś tam jest w tle. Jakoś tak jest dziwnie powiązany. Gdzieś tam ślad procesu, wspólnej sprawy, jakiś pieniędzy lub podobny dostęp do informacji. Już zaczyna się mówić, że istnieją listy proskrypcyjne osób niewygodnych i kolejni czekają na swój udział w zleceniu. Tym bardziej to prawdopodobne, że sprawa uwikłania w śmierć Papały niejakiego "Patyka" zabijającego dla Espero i uwolnienie od zarzutów Mazura, dała sygnał, że można bezpiecznie jak nigdy dotąd. Ale to oczywiście dla Prokuratury i Policji nie będzie miało żadnego znaczenia. Oni takich rzeczy badać nie będą i dalecy są od kojarzenia tak dalekich faktów. W końcu OSOBY DRUGIE nie istnieją, nie ma nawet takiego terminu prawniczego. I trzeba funkcjonariuszy zrozumieć w końcu nikt z nich nie chce nagle popełnić samobójstwa, którego jeszcze na 5 minut przed śmiercią w ogóle nie planowali. W końcu po "numerze" z Petelickim, problemy osobiste byle buraka-szaraka nikogo nie ździwią.